Wiedza, która jest marzeniem każdego początkującego rodzica, ale też tego który działa już jakiś czas.
Baw się ze swoim dzieckiem jeszcze przyjemniej i wrzuć na luz niezależnie od tego czy otaczasz go językiem obcym, czy słowami.
Zapraszamy do zakupu nagrania ze szkolenia z naszymi kursantami VIP. Webinar trwa prawie 70 minut.
Dowiesz się na nim o 13 czynnikach, które nie mają znaczenia we wczesnej edukacji językowej i czytelniczej. Dzięki temu przestaniesz się przejmować nieistotnymi sprawami, a skupisz się na tym, co ważne.
Jak zwykle z nami, dostaniesz też mocnego kopniaka motywacyjnego i energię do działania.
Czy wiesz, że prawie wszyscy rodzice na początku drogi z czytaniem globalnym oraz z dwujęzycznością zamierzoną, a sporo z nich również na późniejszych etapach, najbardziej skupiają się na tym, co można zupełnie odpuścić?
Nie ma tutaj znaczenia czy zaczynają z wiedzą internetową, czy przeczytali właściwe książki.
Jeśli chodzi o czytanie globalne w głowie większości rodziców, po lekturze książki Glenna Domana, zostaje w pamięci jeden rozdział, którego próbują kurczowo się trzymać.
Jeśli ktoś nie zna języka biegle lub zna nieźle, ale ma w głowie szkolne podejście, to często skutecznie powstrzymują go lub utrudniają wspólną zabawę z dzieckiem niewłaściwe przekonania. Czasem po prostu opóźniają działanie, a z dzieckiem trzeba działać tu i teraz, bo im wcześniej tym łatwiej.
Książkowa teoria często nijak ma się do doświadczenia. Okazuje się, że można całkowicie wyluzować i odpuścić sporo rzeczy, których bardzo często kurczowo się trzymamy.
Kiedy ja zaczynałam wprowadzać dwujęzyczność zamierzoną i czytanie globalne z moją córeczką, aż dudniły mi w głowie przeróżne mity. Przytoczę tylko kilka z nich:
WTEDY KURCZOWO TRZYMAŁAM SIĘ TEGO, CO PRZECZYTAŁAM I CO KTOŚ MI PODPOWIEDZIAŁ!
Gdy 7 lat temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży postanowiłam, że będę wychowywać córeczkę z językiem angielskim. I tutaj rzeczywiście działam metodą OPOL, czyli jeden rodzic, jeden język (z ang. one parent, one language) i ten język znam biegle. Natomiast z czasem dochodziły kolejne języki: włoski (to był przełom, bo otwarłam się na inne metody niż OPOL), hiszpański, niemiecki, francuski, z których niektórych nie znałam w ogóle. Z drugim językiem obcym tj. włoskim zaczynałam przygodę z moją córeczką od …. 5 minut dziennie, bo dłużej nie byłam w stanie mówić. W innych kombinowałam cały czas dokształcając się i eksperymentując.
Jeśli chodzi o czytanie póki się dało prezentowałam po 5 kart co 15 minut od rana do godziny 12:00. Podkreślę tutaj “póki się dało,” bo to ważny przełom i większość rodziców porzuca działanie jak już się nie da. Zaczynając z gotowym zestawem miałam w głowie myśli, że jeszcze zdążę go przerobić do końca macierzyńskiego. Zupełnie nieświadomie od początku ustawiłam sobie presję czasu.
Sporo rodziców przestaje się angażować w rozwijanie językowe czy czytelnicze dziecka, gdy wraca do pracy. Ja wróciłam i jest inaczej, ale cały czas działam. Z każdym rokiem wrzucałam na coraz większy luz i dochodziło do mnie, czym nie muszę sobie w ogóle zaprzątać głowy. Niestety w większości mamy tendencję do robienia tego co jest najmniej ważne.
Rezultat: moja córeczka komunikuje się i czyta po polsku, angielsku, włosku, hiszpańsku i niemiecku, a po francusku podejmuje próby tworzenia pierwszych zdań (taka ciekawostka: mieszane z niemieckim). Język francuski został wprowadzony na jej wyraźną prośbę.
Gdybym uparcie działała jak na początku w oparciu jedynie o teorię, to możliwe, że dawno bym wszystko porzuciła, bo ja nie z tych co na siłę będą zmuszać dziecko. Większość rodziców, którzy zaczynają działać po omacku, nigdy nie dochodzi do momentu oświecenia, co do tego co jest naprawdę ważne, a co można odpuścić. Niewielki procent doświadcza tego na samym początku i oni od początku mają sukcesy.
Martyna Gąsior, z którą prowadziłam to szkolenie wychowuje synka z językiem angielskim. Niedawno dodała język francuski. W każdym z języków działa również z programem czytania. Jako, że poznała mnie z moim doświadczeniem już na początku drogi, to od razu wiedziała co jest nieistotne. Pomimo to i tak zdarzyło mi się zwracać jej uwagę, że niepotrzebnie traci na coś czas. Teraz jest w pełni wyluzowana, a czas, który straciłaby skupiając się na mniej ważnych sprawach, wykorzystuje z synkiem maksymalnie w ciekawszy sposób.
Cena szkolenia to 89zl (to mniej niż wartościowa zabawka dla dziecka czy obiad w restauracji).
Zaufało nam już ponad 2050 rodziców. Na stronie głównej możesz usłyszeć naszą historię oraz zobaczyć opinie innych rodziców o naszych szkoleniach i kursach